
W żeglarstwie – tak, jak w życiu – czasem coś się po prostu zepsuje. I... co wtedy? Jak sobie radzić w przypadku awarii? Co zrobić, by zminimalizować prawdopodobieństwo ich wystąpienia? Zaraz wszystko stanie się jasne.
Houston, mamy problem!
Na początek wyjaśnijmy pewną kwestię: awaria na jachcie nie oznacza automatycznie końca rejsu i wielotysięcznych strat. Oczywiście w skrajnym przypadku może się tak zdarzyć, ale warto pamiętać, że tego typu sytuacje należą do prawdziwej rzadkości.
Zwykle jednak wszystko kończy się dobrze, a usterka stanowi potem co najwyżej motyw do snucia ciekawych żeglarskich opowieści. Kiedy więc przydarzy się nam awaria jachtu, warto zachować zimną krew i nie poddawać się panice.
Dalsze postępowanie będzie zależeć od tego, kto jest właścicielem jachtu, jak poważna jest usterka i czy mamy możliwości, by ją samodzielnie usunąć. Duże znaczenie mają też okoliczności, w jakich doszło do awarii jachtu – inaczej trzeba się zachować, gdy jest ona skutkiem zaniedbań albo działań osób trzecich, a inaczej – gdy wynika z naszego błędu.
Awaria na wypożyczonym jachcie
Większość żeglarzy nie posiada własnej łodzi, co oznacza, że podczas rejsu użytkują oni cudzą własność – a ta może się zepsuć. Przyczyny takiego stanu rzeczy bywają rozmaite:
- błędy naszej załogi,
- błędy poprzedniej załogi,
- zużycie materiału,
- zdarzenia losowe.
Cokolwiek jednak jest powodem awarii jachtu, trzeba pamiętać, by nie próbować jej usuwać na własną rękę. Pierwszym krokiem, jaki należy wykonać po zidentyfikowaniu usterki, jest wykonanie dokładnych zdjęć i powiadomienie operatora o zaistniałej sytuacji. Jego numer telefonu powinien znajdować się w jachtowych dokumentach. Rzeczowo informujemy więc, co się stało, wysyłamy fotografie i dopiero wtedy podejmujemy ewentualne czynności naprawcze.
Awaria z winy armatora
Jak już wiemy, może się zdarzyć, że powodem awarii jachtu będą zaniedbania ze strony operatora: brak troski o mocno eksploatowany sprzęt mści się boleśnie i może się zdarzyć, że jakiś element dojdzie do granicy wytrzymałości akurat na naszym rejsie. Co wtedy?
W takiej sytuacji możemy oczywiście dochodzić swoich racji. Aby jednak zmaksymalizować szansę na wygraną z armatorem, warto zadbać o jak najlepsze udokumentowanie zdarzenia poprzez wykonanie zdjęć i (jeśli to możliwe) uzyskanie oświadczenia władz portowych.
Awaria wskutek kolizji
Jeśli do uszkodzenia łodzi doszło w efekcie kolizji z innym jachtem, koniecznie będzie powiadomienie o tym kapitanatu i spisanie protokołu zdarzenia. Taki dokument będzie stanowić podstawę do uzyskania odszkodowania w firmie ubezpieczeniowej.
Jeśli tylko mamy możliwość, postarajmy się też o obecność policji – to zwykle podnosi rangę spisanych deklaracji i pozwala uniknąć nieporozumień.
Awaria własnego jachtu
Jeśli mamy szczęście posiadać własną łódź, zapewne znamy ją dobrze i jesteśmy świadomi jej wieku, ograniczeń, stanu technicznego itp. Mimo to może się zdarzyć, że coś się zepsuje, niekiedy na środku morza.
W przypadku awarii jachtu pamiętajmy przede wszystkim o zapewnieniu bezpieczeństwa załodze. Jeśli możliwe jest samodzielne usunięcie usterki, warto podjąć taką próbę. Jeżeli jednak okaże się to niewykonalne, trzeba zabezpieczyć łódź i poprosić o pomoc z zewnątrz, kontaktując się z serwisem w najbliższym porcie.
Być może będzie też konieczny kontakt ze służbami portowymi. Pamiętajmy, że mogą one udzielić nam asysty podczas wejścia do portu (jeśli np. utraciliśmy sterowność), a także pomóc w przypadku, gdy mamy w załodze rannych lub poszkodowanych.
Najczęstsze usterki na jachcie
Aby zminimalizować prawdopodobieństwo wystąpienia awarii jachtu, warto poznać najczęstsze przyczyny usterek. Są to:
- nawinięcie cumy na śrubę napędową lub ster strumieniowy — dlatego należy pilnować lin, zwłaszcza przy wychodzeniu z portu,
- uszkodzenie wskaźnika paliwa — warto kontrolować jego wskazania, zapisując, ile godzin płyniemy na silniku,
- przepalenie któregoś z bezpieczników – należy wiedzieć, w którym miejscu są zamontowane i zabierać ze sobą zapasowe.