
Niepozorne odbijacze należą do najważniejszych elementów wyposażenia łodzi. Co więcej, jeśli porównamy cenę ich zakupu do kosztów, jakich mogą nam zaoszczędzić, okaże się, że są one najbardziej ekonomiczną, najlepiej oprocentowaną „lokatą”, jaką możemy sobie wyobrazić. Jak wybrać dobre odbijacze? Czym warto się kierować podczas ich zakupu? Odpowiedzi na te pytania zamieszczamy poniżej.
Ciężka praca odbijaczy
Ich zadaniem jest chronienie kadłuba przed uszkodzeniami poprzez pochłanianie energii uderzeń. Odbijacze przydają się więc zarówno podczas wykonywania manewrów portowych, jak i w czasie postoju, gdy zafalowanie lub cumujące obok jednostki stanowią zagrożenie dla naszej łodzi.
Oznacza to, że dobre odbijacze powinny być:
- trwałe i mocne,
- wykonane z elastycznego tworzywa,
- odporne na gwałtowne ściskanie.
Z uwagi na „ciężkie warunki pracy” muszą też znosić takie czynniki, jak zmienne temperatury i stały kontrakt z wodą. Zwykle odbijacze wykonuje się z winylu wypełnionego powietrzem. Bardzo ważne jest, by nie były one „napompowane” zbyt mocno – powinniśmy być w stanie ścisnąć je ręką do połowy. Więcej na ten temat napiszemy w dalszej części.
Rodzaje odbijaczy
W sklepach stacjonarnych i internetowych można znaleźć wiele modeli odbijaczy jachtowych, różniących się takimi parametrami, jak:
- wielkość – ważna jest zarówno średnica, jak i długość czy masa,
- kształt – zwykle odbijacze przypominają grube cygaro, jednak istnieją też modele dziobowe o formie przypominającej rogala lub odpowiadającej profilowi dziobu
- kolorystyka – w kontekście wytrzymałości nie ma ona znaczenia, jednak łódź zawsze wygląda bardziej stylowo, jeśli barwy różnych elementów jej wyposażenia pasują do siebie.
Na rynku istnieją też odbijacze pomostowe – zgodnie z nazwą, są one montowane na pomostach, gdzie chronią przed uszkodzeniem cumujące jednostki.
Ile odbijaczy musi mieć łódź?
Wszystkie łodzie o długości kadłuba powyżej 3,5 metra muszą mieć odbijacze – nawet jeśli pływają tylko po śródlądziu. Ile sztuk będzie wystarczające dla danej jednostki? Ta kwestia nie jest uregulowana żadnymi przepisami, dlatego jedyna odpowiedź na powyższe pytanie brzmi: wystarczająco dużo.
Odbijaczy powinno być na tyle, by chroniły jednostkę z każdej strony: od burt, dziobu i rufy. Warto pamiętać, że wiele łodzi ma silnik zaburtowy, który przy cumowaniu tyłem do pomostu również może wymagać ochrony. Krótko mówiąc, lepiej mieć o jeden odbijacz za dużo, niż za mało.
Jak przedłużyć życie odbijaczy?
Przede wszystkim już podczas zakupu trzeba postawić na jakość. Dzięki temu odbijacze będą wykonane solidnie, co znacząco przedłuży ich żywotność. Co ważne, kiedy po pewnym czasie przestaną trzymać powietrze i nieco „sflaczeją”, nie oznacza to, że koniecznie trzeba je wyrzucać. Należy pamiętać, że najczęstszą przyczyną takiej sytuacji jest zużyty zaworek – zwykle wystarczy wymienić go na nowy (kosztuje około 6 zł) i tak odnowiony odbijacz będzie służył jeszcze kilka sezonów.
Odrębną kwestią jest natomiast napełnianie powietrzem – jak już wspomnieliśmy, odbijacze nie mogą być zbyt mocno napompowane. Trzeba pamiętać, że optymalne ciśnienie to 0,2 bar / 2,9 psi.
Odbijacze a etykieta żeglarska
Zasadą jest, że kiedy łódź wychodzi z portu, odbijacze powinny zostać schowane. Zaniedbanie tego obowiązku pociąga za sobą szereg nieprzyjemności. Najbardziej bolesną z nich jest zapewne ryzyko zgubienia odbijacza – odbijany o burtę, uderzany falami, w końcu może odpłynąć w siną dal, narażając załogę na zbędne koszty: oddając łódź w ostatnim dniu czarteru, zwykle jesteśmy skazani na szybkie zakupy w lokalnym sklepie żeglarskim, co jest znacznie droższą opcją, niż Internet.
Warto też pamiętać, że zwisające podczas płynięcia odbijacze to niechlubne świadectwo naszych niskich umiejętności i niedbalstwa. Nie tylko brzydko wyglądają, ale też dowodzą, że załoga to przysłowiowe szczury lądowe, nieumiejące się zachować na wodzie, a więc zapewne i w porcie. Starajmy się unikać takiego wrażenia.