
Pompa zęzowa (podobnie, jak sama zęza) to zagadnienia, o których wolimy nie pamiętać podczas rejsu. Warto jednak mieć na uwadze fakt, że żeglarstwo to nie tylko romantyczna przygoda, otwarty ocean i wiatr we włosach; to również brutalna rzeczywistość, a niekiedy też awarie. A w takich sytuacjach sprawna pompa zęzowa może – dosłownie – uratować nam skórę. Jak działa, jak ją obsługiwać i dlaczego warto się jej przyjrzeć bliżej? O tym wszystkim przeczytacie poniżej.
Po co nam pompa zęzowa?
Czy można żeglować bez pompy zęzowej? Oczywiście, że tak. Pamiętajmy jednak, że los bywa kapryśny — zawsze może się zdarzyć, iż nasza dzielna jednostka zacznie z jakiegoś powodu nabierać wody, a od najbliższego portu będzie nas dzielić jeszcze kawał morza.
W takim układzie możliwość użycia pompy zęzowej okaże się prawdziwym błogosławieństwem. Dzięki niej będzie można łatwo usunąć wodę zarówno z zęzy (a więc najniższego miejsca wewnątrz kadłuba), jak i z innych trudno dostępnych miejsc.
Warto pamiętać, że istnieją dwa rodzaje pomp – pompy zęzowe ręczne i pompy zęzowe automatyczne.
Pompa zęzowa ręczna
Aby ją obsłużyć, trzeba, mówiąc kolokwialnie, nieco się zmachać. Jeśli mamy do wypompowania niewiele cieczy, zapewne nie będzie z tym problemu. Jeśli jednak doszło do grubszej awarii lub rozszczelnienia i jednostka intensywnie nabiera wody, usuwanie jej za pomocą pompy ręcznej będzie już dość trudne.
Aby ułatwić sobie zadanie, można wykorzystać proste prawa fizyki – zgodnie z nimi, im dłuższa jest dźwignia, tym mniej siły potrzeba, by ją poruszyć. Warto też mieć na pokładzie zapasową „wajchę”, by mieć jakąś alternatywę w razie uszkodzenia tej pierwszej.
Odrębną, ale równie ważną kwestią, jest umiejscowienie ręcznej pompy zęzowej: najlepiej, by była ona umieszczona w takim miejscu, by dało się jednocześnie pompować i sterować. Ma to szczególnie duże znaczenie w przypadku małych załóg – dzięki temu jedna osoba jest zaangażowana przy sterze i zęzie, a druga może w tym czasie zająć się innymi sprawami, np. minimalizowaniem przecieku, takielunkiem lub wzywaniem pomocy.
Pompa zęzowa elektryczna
Obsługa tego urządzenia jest nieporównywalnie prostsza (jest to zadanie w stylu „wciśnij guzik i gotowe). Nie wymaga ona ani nakładu sił, ani czynnego zaangażowania załogi, a jej wydajność jest znacznie większa, niż w przypadku pompy ręcznej. Co więcej, urządzenie może włączyć się automatycznie w sytuacji, gdy poziom zęzy przekroczy dopuszczalną wysokość, ale jeszcze zanim woda zacznie chlupać załogantom pod nogami.
Czy zatem jest to rozwiązanie idealne? Nie do końca: jak wszystko, co poruszane prądem, pompa elektryczna nie będzie działać w przypadku utraty zasilania. Dodatkową wadą (chociaż pozornie może się to wydawać zaletą) jest fakt, że urządzenie działa „samo”. Usypia to czujność żeglarzy i sprawia, że często zapominają oni o kontrolowaniu poziomu wody w zęzach. Mogą przez to sporo przegapić – jeśli na przykład pompa ulegnie awarii, a przeciek nie będzie zbyt duży, zorientują się dopiero w momencie, gdy będzie już bardzo mało czasu na reakcję.
Aby uniknąć takich sytuacji, warto zamontować dodatkowy czujnik poziomu wody w zęzie i licznik pracy pompy. Doświadczeni żeglarze polecają też, by w dłuższe rejsy zabierać dodatkowo pompę ręczną.
Wylot pompy zęzowej
Bardzo istotną kwestią jest lokalizacja wylotu pompy zęzowej, który powinien znajdować się odpowiednio wysoko nad linią wody. Warto czasem sprawdzić, czy w czasie przechyłu nic nie wlewa się tamtędy do wnętrza łodzi.
Jeśli mamy kilka pomp, nie powinny one być podłączone do tego samego wylotu. Dzięki temu wydajność pracy każdej z nich będzie lepsza, a w przypadku awarii któregoś z urządzeń unikniemy sytuacji, gdy woda wypompowana przez pozostałe trafi z powrotem do naszej zęzy.
Warto też od czasu do czasu kontrolnie uruchomić urządzenie, zajrzeć do zęzy, sprawdzić stan filtrów itp. Pamiętajmy, że ostatnią rzeczą, jakiej potrzebujemy w przypadku nabierania wody przez jednostkę, jest niesprawna pompa.